Jumbo! Hakuna matata!
To słowa, które słyszymy na każdym kroku przemierzając Kenię i Tanzanię. W języku suahili, którym posługują się mieszkańcy znaczą „cześć” i „nie ma problemu”. Zanim je usłyszymy zobaczymy szeroki uśmiech, który jest nieodzownym elementem codzienności, mimo trudnych warunków życia. Wśród wielu atrakcji pobytu w tych krajach, by wymienić chociażby safari, krajobrazy, pogodę, ciepłe morze i parki narodowe ciągnące się aż po horyzont, najciekawsze zawsze są spotkania z ludźmi.
Afryka to raj dla etnografów, miłośników egzotycznych kultur i ludzi szukających nici porozumienia z autochtonami. Patrzenie na ludzi cieszących się z tego, co posiadają mimo widocznego dla nas braku wygód, wielu uczy pokory. Masajów spotykamy w Kenii i Tanzanii. Żyją w swoich wioskach i obecnie, by zdobywać źródło dochodu zapraszają turystów do siebie na wizytę. Z reguły bardzo dobrze planują czas odwiedzającym, którzy mogą zajrzeć do chat, obejrzeć tańce i posłuchać śpiewów, zapoznać się ze stylem życia, zobaczyć jak wykrzesać ogień dysponując tylko patykami i kamieniem, zobaczyć oryginalną, nietuzinkową biżuterię i oczywiście ją zakupić. To, co od razu rzuca się w oczy to godność, z jaką prezentują się miejscowi: szczupła, ale pięknie wyrzeźbiona sylwetka, płynne ruchy, elastyczność w tańcu. Wielu podziwia ich twarze z wydatnymi kośćmi policzkowymi, proporcjonalne, z czarnymi jak węgle oczami.
Masajowie to ludzie mający głęboko zakorzenioną wolność, wypasający swoje stada bydła na ogromnych obszarach i tak już uszczuplonych tworzeniem parków narodowych. Na ich szczęście kolonizatorzy i handlarze niewolnikami nigdy nie uważali ich za łatwy łup: uciekali, byli nieposłuszni, w zamknięciu ginęli. Dlatego też za kolizje z prawem stosuje się w ich przypadku kary grzywny, nie więzienia.
Wiele obyczajów Masajów budzi kontrowersje, np. odżywianie się mlekiem wymieszanym z krwią zwierząt. Zwierzętom jedynie upuszczana jest potrzebna ilość krwi, nie zabija się bydła do tego celu. Wśród Masajów ogóle ilość sztuk bydła świadczy o zamożności i statusie. Za pannę młodą płaci się bydłem, nowo narodzony chłopiec dostaje swojego pierwszego byka, o którego zawsze będzie dbał, jak o członka rodziny. To początek wielkiego stada, jakie będzie się starał zgromadzić.
O krowy Masajowie dbają często bardziej niż o siebie. Pasąc bydło stale je doglądają, na noc starają się ogradzać płotami z gałęzi. Choć równocześnie trudno jest uzyskać od nich informację na temat stanu posiadania inwentarza. Według legendy to bóg Masajów zesłał na ziemię bydło i właścicielami bydła na całej Ziemi uczynił Masajów. My, Europejczycy będąc bardzo precyzyjni chcemy wiedzieć często, o której godzinie zaczynają dzień, jak długo gotują potrawy, ile dokładnie sztuk liczą stada. Dla Masajów wszystko jest dużo prostsze. Zaczynają dzień, kiedy wstaje słońce, gotują potrawy tak długo, aż będą dobre po spróbowaniu, a jeśli chodzi o ilość krów, to mają ich tyle samo, co wczoraj.
Zegarki są dla nich biżuterią i chętnie, choć tylko w celu ozdobnym, zakładają je na rękę. Zresztą, często zupełnie niepotrzebne nam przedmioty mogą być bardzo pożądane jako wyszukana ozdoba. Sama pamiętam, że któregoś razu bardzo chcieli dostać od turystów plastikowe opakowania po rolkach filmów do aparatów analogowych, by włożyć je sobie w uszy. Masajowie przekuwają uszy i umieszczają w nich coraz to większe przedmioty, by były ładne, tzn. długie i zwisające. Podobnie frotki do włosów i różne spinki, ale będą o nie prosić mężczyźni, gdyż kobiety mają ogolone głowy. Męskie fryzury z warkoczyków są bardzo pracochłonne do wykonania, więc by się nie niszczyły struga się w drewnie małe podpórki pod głowę. Można zatem spać spokojne, rano fryzura pozostanie nienaruszona. Masajowie nie obrastają w przedmioty. Śpią na ziemi, na ziemi siedzą, mają naczynia do gotowania (gliniane i metalowe garnki), naczynia do przyrządzania i przechowywania posiłków (wszechobecny plastik, ale też tykwy do przechowywania mleka i krwi bydlęcej). Starszyzna ma nieco więcej przedmiotów, traktowanych jako coś bardzo osobistego i ważnego.
W Europie, ilekroć ktoś przychodzi do nas w gościnę oferujemy mu krzesło, aby usiadł. Jakiekolwiek krzesło. Będąc u Masajów, czy też u innych ludów afrykańskich musimy być ostrożni i wykazać się w takiej sytuacji dużym taktem. Najlepiej czekać i oddać inicjatywę gospodarzom. Nie sięgać samemu np. po krzesło. Krzesło (właściwie mały wystrugany z drewna stołek) ma w domu najczęściej tylko osoba ważna. I to jest tylko jej stołek. Nikt inny nie może na nim usiąść. Jeśli by się tak stało, obrazilibyśmy nie tylko właściciela mebla, ale i całą społeczność. To mebel intymny. Gdy ktoś z elity udaje się na spotkanie poza swój dom, to zabiera ze sobą swój stołek, który jest przywiązany do pasa. Podkładki pod głowę też się nikomu nie pożycza, jak u nasz szczoteczki do zębów. Mężczyźni, wojownicy (morani) dysponują też włóczniami i bronią służącą do polowań. Nie mogą już zabijać zwierząt chronionych i oczywiście innych żyjących na terenie parków narodowych, ale poza ich obrębem polują na dzikie ptaki i inne zwierzęta. Kiedyś, by młody chłopak udowodnił, że jest już mężczyzną musiał zabić lwa. Później ze skóry zwierzęcia robiono nakrycie głowy i rodzaj skórzanego odzienia na specjalne okazje. Obecnie młodzież udowadnia swoje męstwo i gotowość do zapewnienia bytu przyszłej rodzinie wykazując się zręcznością polowania na ptaki.
Czas spędzony we wsi z reguły jest dość krótki. Opuszczając wieś mamy wrażenie, że wychodzimy z innej rzeczywistości. Zastanawiamy się jak to możliwe, że ludzie żyjący tu i teraz tak, jak my, są aż tak odmienni. Inny system wartości, inne obyczaje, sylwetki, kolor skóry, a jednak jest to doświadczenie bardzo wzbogacające. Widzimy ludzi dumnych, bez kompleksów, bez gonitwy za materializmem, wolnych, okazujących szacunek starszyźnie plemiennej, mających swoje zasady, znających honor, ceniących dane słowo, obietnicę. I po takim spotkaniu z reguły nie jesteśmy już tacy sami.
Tekst i zdjęcia: Dorota Wasilewska