22 654 51 33

Na zdrowie, czyli co pijają Peruwiańczycy?

Świat
Dodano: 21.07.2020

Podróżując nastawiamy się na odkrywanie. Wertujemy przygotowany program z atrakcjami turystycznymi, kupujemy przewodniki, czytamy, zaznaczamy miejsca, w których już niebawem będziemy. Ale czy owo odkrywanie to tylko zabytki, przyroda? Ja uważam, że nie. To także rozmowy z ludźmi, kolory targowisk, poznawanie smaków potraw i napojów.

Często zamawiając dania, na pytania kelnera o napój mówimy bardzo ogólnie: wino, piwo, napój gazowany itp. Warto byłoby choć trochę wiedzieć, o co można poprosić, by wybrać to, do czego przyzwyczajeni są miejscowi i zaskoczyć czymś nowym nasze kubki smakowe.

 

Inca Kolę pijają wszyscy

 

Napojem numer jeden w Peru jest magiczna Inca Kola. Napój gazowany, w jaskrawożółtym kolorze, słodki, którego tradycja wytwarzania sięga 1935 r. Co prawda Inkowie nie mieli przyjemności się nim delektować, na Kolę też nie wygląda, ale tę nazwę każdy Peruwiańczyk dobrze zna. Do śniadania, obiadu i kolacji towarzyszy mu Inca Kola (dla dbających o linię jest też wersja bez cukru). Receptura napoju jest ściśle chroniona tajemnicą, wiadomo jednak, że wśród składników jest trawa cytrynowa. Od momentu powstania napój ten lansowano jako narodowy. Do tej pory Peruwiańczycy wolą swoją oranżadę niż Coca Colę (choć znana nam firma ma obecnie 50% udziałów w Inca Kola).

 

foto: Dorota Wasilewska

 

Kukurydziane smaki czyli chicha

Peru słynie z wielu gatunków kukurydzy, wśród tej różnorodności jest i taki, z którego wytwarza się chichę. Ten smak znany był już Inkom, którzy uprawiali kukurydzę, a z czasem poznali jej dobrodziejstwa w wersji lekko sfermentowanej (oczywiście nie pozwolili, by produkt po fermentacji ot tak bez sensu wylać!). Wiele kontrowersji budzi dawny proces produkcji. Ziarna były mianowicie żute przez kilka osób na miękką papkę i powstała w ten sposób maź wypluwana była do ciepłej wody, by kontynuować proces fermentacji rozpoczęty przez ślinę. Brzmi kontrowersyjnie?! W dobie koronawirusa na pewno trochę tak. Obecnie do produkcji używa się brzeczki z poprzedniego dnia, więc samo przygotowanie, jak i degustacja nie powinno już budzić wielu emocji. Smak jest lekko kwaśny, podobny do kwasu chlebowego. Napój ma kolor jasnożółty, choć niekiedy dla poprawy smaku i kolorytu dodaje się truskawek. Płyn zawiera od 1% do 3% alkoholu i trzeba go wypić wciągu 24 godzin od momentu wytworzenia, gdyż w przeciwnym wypadku wytrąci się kwas octowy i całe zapasy trzeba będzie wylać.

Dla tych, którzy wolą inny specyfik z kukurydzy, zupełnie bezalkoholowy polecana jest chicha morada – napój przygotowywany na bazie słodkiej, fioletowej kukurydzy.

 

foto: Dorota Wasilewska

 

Noc jeszcze młoda czyli idziemy w procenty

 

Stopniując moc opisanych napojów przejdźmy do tych bardziej procentowych. Piwosze na pewno zadowolą się piwem Cusqueña. Mimo iż nazwa wskazuje stricte na Cusco, to jest ono osiągalne w każdej części Peru. Niektóre wersje sprzedawane są nawet w butelkach, na których wytłoczono w szkle charakterystyczne dla jednej uliczki w Cusco bloki inkaskich kamieni (nie ma jak podkreślenie regionalizmu!). Idąc dalej w procenty oprócz wina w wielu odmianach, pojawia się też pisco. Zresztą po dziś dzień trwa spór pomiędzy Chile i Peru o to, kto ma prawo do używania nazwy pisco i gdzie ten trunek pojawił się jako pierwszy. Oczywiście prawdy nikt nie dojdzie, ale warto wspomnieć, że Peru ma długie tradycje w uprawie winorośli. Znana z upraw jest chociażby Dolina Ica. W 1547 r. Hiszpan, markiz Francisco de Caravantes przywiózł ze sobą sadzonki winorośli z Wysp Kanaryjskich. Wkrótce Hiszpanie zasadzili na ziemi peruwiańskiej (wtedy ich koloni) pierwsze szczepy. 10 lat później w sąsiednich regionach kupowano już wino z Doliny Ica. Część wina przedestylowano w mocny alkohol i tak powstało pisco, czyli wódka z winogron. Zawartość alkoholu jest znaczna, bo od 30% do 43% i więcej. Na bazie pisco powstał drink pisco sour, który w Peru pity jest bardzo często jako aperitif. Chcecie przepis? Proszę bardzo! Wystarczą 3 miarki wódki pisco, 1 miarka świeżo wyciśniętego soku z limonki, 2/3 miarki białego cukru, białka kurzych jaj, kostki lodu. A ile wynosi miarka? Każdy musi ocenić swoje siły indywidualnie!  

Cukier wsypuje się do wódki, dodaje soku z limonek, białka jaj i parę kostek lodu. To wszystko należy wlać się do blendera i miksować, aż lód będzie kruchy. Podaje się natychmiast po przyrządzeniu. Na zdrowie!

 

 

W Peru uprawia się również kawę, więc Peruwiańczycy mogliby dowoli raczyć się małą czarną, ale oni jakby na przekór wolą pić kawę w dużych kubkach i bardzo rozwodnioną. Pamiętam, kiedy byłam w Peru pierwszy raz, w barze zamówiłam kawę a dostałam wrzątek i to wszystko. Gdzie jest kawa? Zapytana sprzedawczyni uprzejmie wyjaśniła, że „no przecież jak zwykle – jest na stoliku”.  Na stoliku oprócz soli, pieprzu, ostrego sosu z papryczek aji była buteleczka z czarnym płynem. To esencja z mocno zaparzonej kawy, którą po prostu wlewa się do wrzątku w kubku. Jakie to wszystko jest proste i oczywiste, prawda?!

Pamiętajcie też, aby jadąc w góry popijać mate de coca, czyli herbatkę z liści koki, ale to już zupełnie inna historia…

tekst: Dorota Wasilewska                                                                                                                               

    wstecz
    Zapisz się do newslettera
    i bądź na bieżąco!
    Zgadzam się na przetwarzanie podanych danych w celu otrzymywania newslettera
    chcę się zapisać